Ojców jesienią

W piątek klasy II b i III a udały się na wycieczkę do Ojcowa, gdzie przeżyły wspaniałą przygodę w barwach jesieni.

Zbiórka była wcześnie rano, ale nikt się nie spóźnił i prawie punktualnie wyruszyliśmy spod szkoły. Czekała nas dłuższa podróż. Nie nudziliśmy się jednak. Bawiliśmy się zabawkami, przytulaliśmy do pluszaków, rozmawialiśmy, nawet na bardzo poważne tematy, graliśmy w karty.

Gdy dotarliśmy na miejsce, słońce jeszcze nie ogrzewało nas promieniami, więc ci, co mieli szaliki i czapki, nie rozstawali się z nimi. Przysiedliśmy na chwilę, by coś przegryźć, bo przecież nie jedliśmy przez ostatnie dwie godziny. I tak od tej pory, gdzie mogliśmy, tam jedliśmy – co postój, to jedzenie. Niektórzy z nas wyciągali, i wyciągali, jakby ich plecaki były bez dna.

W końcu nadeszła nasza pani przewodnik. Pokazała nam same ciekawe miejsca i interesująco o nich opowiadała. Słuchaliśmy jej, zadawaliśmy pytania, wykazując się też wiedzą. Przy pożegnaniu pochwaliła nas i powiedziała, że jeszcze tak fantastycznej ciekawej świata i grzecznej grupy (szkoda, że nie widzi niektórych z nas na przerwach) nie miała. My też ją polubiliśmy. Niektórzy nie odstępowali jej na krok.

Oglądaliśmy film o Ojcowskim Parku Narodowym, chlapaliśmy się wodą ze Źródełka Miłości, przeszliśmy obok stawów z pstrągami i udaliśmy się do Jaskini Łokietka. Droga pod górę nie była ciężka. Słońce z każdym krokiem coraz bardziej nam przyświecało, ale przed wejściem do jaskini, ponownie dobrze się ubraliśmy. A co najważniejsze! – spotkaliśmy w jej wnętrzu nietoperza. Były też pamiątki, pamiątki… Niektórzy z nas wydaliby jeszcze więcej pieniędzy, gdyby ich portfele nie zaświeciły pustką.

W drodze powrotnej udaliśmy się do zamku w Pieskowej Skale. Niestety pospacerowaliśmy tylko po dziedzińcu, bo wnętrze dla zwiedzających było już zamknięte, ale to nie było naszym celem. Widzieliśmy także maczugę Herkulesa i każdy, gdy tylko pani przewodnik powiedziała, że jej dotknięcie doda mu siły, zaraz do niej podchodził.

Wycieczka była wspaniała i wcale nie męcząca, bo panie miały wrażenie, że dodała nam jeszcze energii. Najwspanialsza była wspinaczka wśród jesiennych barw i promieni słonecznych, zwłaszcza w deszczu spadających liści.

Tekst i zdjęcia: Monika W.-R.

Komentarze są wyłączone